Nieuczciwe praktyki rynkowe w umowach ubezpieczeniowych.

W ostatnim czasie aktywność Rzecznika Finansowego przybrała na sile. Spowodowane jest to niewątpliwie tym, że Urząd Rzecznika w planach ministerstwa finansów ma zostać zlikwidowany, a schedę po nim ma przejąć Prezes UOKiK.

Nie chcąc dziś poruszać tej kwestii i jej oceny, przejdę od razu do meritum, moim zdaniem, najciekawszego przejawu aktywności Rzecznika Finansowego – pozwów z tytułu nieuczciwych praktyk rynkowych.

Powództwo Rzecznika Finansowego z tytułu nieuczciwych praktyk rynkowych, to jakby bomba atomowa w arsenale Rzecznika.

Otóż jedną z nielicznych twardych kompetencji jaką posiada Rzecznik Finansowy jest możliwość pozywania przed sąd podmiotów rynku finansowego w drodze powództwa z tytułu nieuczciwych praktyk rynkowych.

Rzecznik Finansowy nie działa tutaj w interesie jednostki lecz ogółu konsumentów. Uprawnienie to jest niewątpliwie korzystne dla konsumentów lecz ma również jedną istotną wadę. Rzecznik nie może bowiem żądać od podmiotu rynku finansowego naprawienia szkody, tj. zapłaty odszkodowania na rzecz konsumentów poszkodowanych nieuczciwą praktyką. Ci ostatni, o odpowiednią rekompensatę będą musieli pofatygować się do sądu sami, ale będzie im niewątpliwie o wiele łatwiej, wówczas gdy Rzecznik wygra batalię sądową.

Rozstrzygnięcie w sprawie powództwa wytoczonego w interesie konsumentów będzie mieć walor przedsądu. Co oznacza, że wyrok ten następczo może uruchomić całą lawinę pozwów w indywidualnych sprawach, w których istotą nie będzie zasada odpowiedzialności, ta już będzie bowiem przesądzona, lecz sama wysokość odszkodowania.  

Jakie jeszcze konsekwencje dla ubezpieczycieli może nieść ze sobą powództwo Rzecznika Finansowego?

Oprócz samego znaczenia przedsądu, rozstrzygnięcie sprawy po myśli Rzecznika Finansowego na pewno będzie skutkować znaczną stratą wizerunkową dla ubezpieczycieli. Zamieszczenie stosownego komunikatu w mediach, prasie, przyznającego stosowanie nieuczciwej praktyki rynkowej wobec klientów z pewnością nie przejdzie bez echa. Największym ciosem dla działalności ubezpieczyciela jest bowiem utrata zaufania klientów. Na nią ubezpieczyciele, podobnie jak banki, nie mogą sobie pozwolić. Najlepszym tego przykładem jest tzw. „przekręt na franka” i problemy wizerunkowe banków działających w Polsce.

Porażka ubezpieczyciela będzie również spektakularna w tym sensie, że przegrany zmuszony będzie zaprzestać stosowania tej praktyki, co wiązać się będzie z kosztami wycofania warunków umów i zastąpienia ich nowymi oraz dodatkowo, jeśli Rzecznik o to wniósł, uiścić określoną w pozwie kwotę na rzecz organizacji konsumenckiej. Wymuszona przez sąd zmiana określonej praktyki postępowania może również rzutować na wzrost odszkodowań, jeśli wcześniej nieuczciwa praktyka skutkowała zaniżaniem odszkodowań.

Cóż to takiego ta nieuczciwa praktyka rynkowa?

Gdybym miał opisać zachowanie przedsiębiorcy jako nieuczciwe wobec konsumenta, posłużyłbym się następującymi określeniami: manipulacja, postępowanie non fair, zachowanie niegodne przedsiębiorcy z uwagi na profesję, którą się zajmuje, zachowanie sprzeczne z uczciwością kupiecką.

Ale czy każde zachowanie przedsiębiorcy o ww. określeniach będzie oznaczać nieuczciwą praktykę rynkową wobec konsumenta?

Otóż nie. Działanie bądź zaniechanie powinno zaburzyć racjonalny, w danej chwili, wybór konsumenta. Przy czym poziom owej racjonalności nie jest dla wszystkich równy i trzeba go mierzyć miarą przeciętnego konsumenta.

Dlaczego tak?

Przeciętny konsument to konsument ostrożny, uważny, świadomy celu w jakim zawiera bądź zawarł umowę, poinformowany. Inaczej rzecz będzie się mieć w przypadku np. prawnika, który przecież w sprawach życia codziennego również często jest konsumentem, a inaczej sprawa wygląda, gdy konsumentem jest osoba niezwiązana zawodowo z prawem lub naukami pokrewnymi. 

Wniosek jest następujący, nie zawsze zachowanie przedsiębiorcy będzie miało charakter nieuczciwego, bo jeśli od konsumenta można oczekiwać wyższej staranności (np. prawnik), której jednak nie dochowano, wówczas trudno zarzucić nieuczciwości, skoro sam konsument, mówiąc kolokwialnie, sam się prosił o problemy.

Zatem czasami powiedzenie “działania na własne ryzyko” lub dosadnie „widziały gały, co brały” będzie mieć ten skutek, że konsument pozbawi się obrony prawnej, jeśli sam nie zachował ostrożności, jakiej można oczekiwać od człowieka uważnego, racjonalnego.

Istotne zniekształcenie zachowania gospodarczego konsumentów.

Ostatnim elementem – przesłanką określającą nieuczciwą praktykę rynkową jest zniekształcenie, i to istotne, zachowania rynkowego konsumenta. Polega ono na ograniczeniu lub wyeliminowaniu zdolności konsumenta do podjęcia świadomej decyzji dotyczącej zawarcia umowy, jej realizacji czy wykonania. Formy tego zniekształcenia mogą być różne: od przymusu, po działania lub zaniechania wprowadzające w błąd. W praktyce najczęściej występuję działanie bądź zaniechanie wprowadzające w błąd.

Gdzie w umowach ubezpieczeń możemy znaleźć źródło nieuczciwych praktyk?

Z mojego doświadczenia wynika, że praktyki te mogą występować w kilku obszarach. Poniżej przykładowe zagadnienia z tym związane:

  • analiza potrzeb klienta – APK,
  •  suma ubezpieczenia,
  •  obowiązki ubezpieczającego,
  •  wyłączenia.

Co łączy ww. aspekty umowy ubezpieczenia, jaki jest wspólny mianownik tych elementów?

Nie jest on widoczny od razu. Trzeba jednak sobie uświadomić, że to, co się dzieje na etapie przedkontraktowym lub zawierania umowy ubezpieczenia, rzutuje na wyobrażenie konsumenta o finalnym kształcie kontraktu. Zatem, pomiędzy należytą starannością zawodową przedsiębiorcy na etapie początkowym relacji z klientem a etapem końcowym, powinien wystąpić znak równości. Ja nazywam to zasadą równości. Przejawia się ona w tym, że aktywność ubezpieczyciela przed zawarciem umowy, w ww. obszarach, uwidacznia konsumentowi istotne elementy umowy i wpływa na jego wyobrażenie o umowie, jej celu, słabszych stronach. Brak zaś tej staranności może zakłócić wybór konsumenta. W takim przypadku powstaje błąd na etapie przedkontraktowym lub zawierania umowy. Może jednak się zdarzyć, że aktywność ubezpieczyciela, której zabrakło na etapie wstępnym, ma nadmiar na etapie wykonania umowy, wówczas konsument zdaje sobie sprawę, że pozostawał w błędzie co do realizacji umowy.

Przechodząc do konkretów. Najlepszym przykładem są chyba klauzule stałej sumy ubezpieczenia obieranej na etapie zawarcia umowy i następnie częsty efekt rozczarowania konsumentów spowodowany informacją, że suma ubezpieczenia niekoniecznie jest wartością stałą, gdyż np. na etapie likwidacji szkody z ubezpieczenia autocasco, ubezpieczyciel dopatrzył się zawyżenia wartości sumy ubezpieczenia.

W tym przypadku mamy więc do czynienia z nieuczciwą praktyką polegającą na wprowadzeniu w błąd konsumenta poprzez udzielenie mu zapewnienia stałej wartości sumy ubezpieczenia, zaś na etapie likwidacji szkody zaskakiwaniu go korektą tej wartości, w oparciu o twierdzenie zawyżenia sumy ubezpieczenia na etapie zawierania umowy ubezpieczenia. Praktyka ta jest nieuczciwa na wskroś, albowiem łamie wspomnianą wyżej zasadę równości postępowania na etapach przed i po zawarciu umowy ubezpieczenia. Nic bowiem nie stało na przeszkodzie, aby ubezpieczyciel zweryfikował podaną przez ubezpieczającego wartość ubezpieczeniową pod względem prawidłowości wyceny. Jednakże aktywność w tym zakresie, już po zawarciu umowy, jest nieuczciwa, gdyż godzi w zasadę umowy ubezpieczenia jako kontraktu najwyższego zaufania, istotnie zniekształcając wybór konsumenta co do produktu ubezpieczeniowego, której to decyzji konsument nie podjąłby, gdyby miał świadomość, że jego zaufanie zostanie zignorowane, zaś zachowanie na etapie zawarcia umowy potraktowane jako nieuczciwe.

Opisana powyżej sytuacja przypomina problem związany z zasadą proporcji i niedoubezpieczeniem, które nie budziły większych problemów ubezpieczycieli, dopóki nie wystąpiła szkoda całkowita. Wówczas niektórzy ubezpieczyciele, na etapie likwidacji szkody, zarzucali ubezpieczającemu celowe niedoubezpieczenie, stosując w ramach sankcji wyliczenie odszkodowania metodą proporcji (stosunku sumy ubezpieczenia do rzeczywistej wartości rynkowej przedmiotu ubezpieczenia). Dziś nie budzi kontrowersji twierdzenie o abuzywności postanowień ze wzorców umów, w których zasada ta jest stosowana.

Abuzywność moim zdaniem nie opisuje w całości zakresu naruszenia interesów zbiorowych konsumentów, gdyż stosowanie tych postanowień w praktyce przekładało się na nieuczciwą praktykę rynkową polegającą na zaskakiwaniu konsumentów wyliczeniem odszkodowania niezgodnym z celem i istotą umowy ubezpieczenia. Podobnie jak w poprzednim przykładzie, naruszono tutaj zasadę kontraktu najwyższego zaufania oraz zasadę równości etapów kontraktu.

To by było tyle na dobry początek. Kolejny materiał o pozwach Rzecznika Finansowego w następnych odcinkach mojego bloga. Zapraszam do lektury.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close